niedziela, 28 sierpnia 2016

006

26 październik 2012
***Susan***

Cały tydzień minął ci jak z bicza strzelił. Codzienne wykłady i treningi, a do tego praca w klubie tak bardzo zajęły ci czas, że nawet nie zauważyłaś kiedy nadszedł piątek. Każdy wieczór minionego tygodnia spędziłaś w towarzystwie Ivana. Raz u ciebie w mieszkaniu, raz u niego. Wszystkie te wieczory wyglądały tak samo. Wspólne przygotowanie kolacji, jedzenie jej a na koniec film. Bardzo podobały ci się wszystkie wieczory, najbardziej dla tego, że zasypiałaś w ramionach Włocha.
Teraz stoisz wtulona w siatkarza. Jesteście na lotnisku i czekacie na twoją odprawę.
- Uważaj na siebie, Słonko. Zadzwoń do mnie od razu jak będziesz na miejscu- rzekł do ciebie Ivan. Po chwili złożył na twoim czole czuły pocałunek.
- Obiecuję- uśmiechnęłaś się do niego
- Nie zdążyłaś jeszcze wsiąść do samolotu, a ja już za Tobą tęsknię- odparł Zaytsev
- szybko minie. W niedzielę wieczorem będę już w domu- próbowałaś go jakoś pocieszyć
- I co ja mam do tego czasu robić?
- Na pewno coś wymyślisz- zdążyłaś mu odpowiedzieć, a z głośników dało się usłyszeć, że za 30 minut odlatuje twój samolot. Musiałaś już iść na odprawę
- Kocham cię Sus- rzekł do ciebie Ivan i wpił się namiętnie w twoje usta. Tak bardzo chciałaś aby ta chwila się już nigdy nie skończyła
- Muszę już iść. Do zobaczenia Ivan- dałaś mu jeszcze buziaka i udałaś się w stronę bramek. Odwróciłaś się jeszcze do siatkarza. Wysłałaś mu jeszcze buziaka i pomachałaś do niego uśmiechając się perliście i przeszłaś przez bramki.
Lot minął ci bardzo spokojnie. Bez żadnych opóźnień dotarłaś do Alicante z lotniska odebrał cię dziadek.
- Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo tęskniłem za Tobą- przytulił cię na powitanie
- Ja za Tobą też tęskniłam dziadku.- uśmiechnęłaś się do staruszka. W czasie drogi do dziadków rozmawialiście o tym jak ci się żyje we Włoszech.
- Powiedz mi wnusiu poznałaś tam jakiegoś fajnego chłopca?- zapytał cię ni stąd ni zowąd dziadek.
- Owszem. Na pewno go kojarzysz. Nazywa się Ivan Zaytsev- odparłaś
- Czekaj, czekaj... Ten Ivan Zaytsev?- zapytał nie wierząc w twoje słowa
- Tak dziadku. Mówię o tym siatkarzu- zaśmiałaś się
- Jak będziemy w domu musisz mi o nim wszystko dokładnie opowiedzieć
- Ale mam nadzieję, że nie o suchym pysku- odparłaś ze śmiechem
- Wiesz dobrze, że ja nie potrafię prowadzić takich rozmów o suchym pysku- to jest wasza wspólna cecha. Ani ty, ani twój dziadek nie potraficie mówić w towarzystwie rodziny o sprawach prywatnych. Przyjaciele to co innego.

Późnym wieczorem dotarliście do domu dziadków. Babcia już spała. Ale dziadek mimo późnej godziny nie odpuścił ci "przesłuchania". Musiałaś bardzo dokładnie opowiedzieć przebieg waszej znajomości.

- Susan, ja nie chcę nic mówić, ale z tonu w jakim o nim mówisz i tego jak na samą myśl o nim błyszczą ci oczy ja przeczuwam, że ty się w nim zakochałaś- dziadek jest jedną z nielicznych osób, która zna cię na wylot.
- Sama nie wiem co do niego czuję. Przy nim czuję się bezpiecznie, kochana. Wiem, że jest obok mnie ktoś komu na mnie zależy. Ivan już mnie uświadomił co do mnie czuje- rzekłaś popijając wino
- Nie możesz żyć przeszłością. Przeczuwam, że to właśnie ze względu na wspomnienia nie jesteś pewna uczuć do niego
- Pewnie masz rację dziadku. Ale ja inaczej nie potrafię
- Musisz dać mu szansę. Musisz dać szansę wam i waszym uczuciom.
- A co jeśli po raz kolejny stracę ukochaną osobę? Nie chcę znowu cierpieć- zaszlochałaś przytulając się do dziadka.
- Strach przed utrata bliskiej osoby nie może brać góry nad uczuciami. Jeśli go kochasz musisz mu to powiedzieć. A ja jestem przekonany, że kochasz go. Widzę to w twoich oczach
- Dziękuję dziadku za rozmowę. Kocham cię- pocałowałaś dziadka w policzek.  Od zawsze był dla ciebie wielkim wsparciem. Mu zawsze mogłaś wszystko powiedzieć. Zmęczona podróżą udałaś się do pokoju, w którym zawsze spałaś gdy odwiedzałaś dziadków.

Następnego ranka obudziły cię promienie słoneczne. Przeciągnęłaś się leniwie na łóżku. Na szafce nocnej leżał twój telefon, który po chwili znalazł się w twoich dłoniach. sprawdziłaś godzinę. Jest 10. Trochę sobie pospałaś. Dawno nie miałaś okazji spać tak długo. Z niewielkich rozmiarów walizki wyjęłaś ubrania na dziś. Z przygotowanymi rzeczami poszłaś do łazienki.  Wzięłaś orzeźwiający prysznic. Gdy wytarłaś swoje ciało zrobiłaś sobie lekki makijaż. Włosy związałaś w kucyk. Następnie założyłaś przygotowane ubrania. Miałaś wprawdzie  skończyć z czarną odzieżą, ale z racji, że dziś idziesz na cmentarz pozwoliłaś sobie założyć stylizację w czarnym kolorze. 
W kuchni siedziała twoja babcia. Na stole stał talerz z naleśnikami.
- Cześć babciu- powitałam ją
- Cześć Susan. Miło cię widzieć. Przepraszam, że wczoraj na ciebie nie czekałam, ale źle się czułam- powitała cię babcia
- Nic nie szkodzi. A dziś jak się czujesz?
- Już dobrze. Lepiej opowiadaj co u ciebie- poprosiła babcia. Opowiedziałaś jej wszystko co działo się u ciebie od początku twojego pobytu ze Włoszech. Babcia bardzo ucieszyła się na wieść o tym, że kogoś poznałaś. 

Około godziny 11;10 opuściłaś dom dziadków.  Udałaś się na najbliższy postój taksówek i poprosiłaś kierowcę jednej z nich aby zawiózł cię na cmentarz. 
Przed cmentarzem zakupiłaś znicz i kwiaty na grób zmarłego narzeczonego. Z  twoich oczu płynęły łzy. Stojąc nad mogiłą ukochanego wspominałaś wszystkie piękne chwile w jego towarzystwie.
- Raf tęsknie za tobą. Nikt nie jest w stanie mi cię zastąpić. Nawet Ivan do którego coś zaczynam czuć. Coś co nie jest zwykłą sympatią taką do przyjaciela- mówiłaś szlochając- Pamiętaj, że nawet jeśli będę z nim albo kimś innym zawsze będę cię kochać. - chwilę siedziałaś w ciszy. 
- Co ty tu robisz? Miałaś się tu nie pokazywać- usłyszałaś głos pani Martinez, matki Rafaela
- Kochałam, kocham i będę kochać Rafa więc będę tu przychodzić- odparłaś ocierając z policzków łzy
- Przez twojego ojca mój syn nie żyje!- krzyknęła kobieta w twoją stronę
- Tata nie mógł nic zrobić- podniosłaś głos wstając z ławki.
- Zawsze jest jakieś wyjście- rzekła oburzona Martinez
- Blanca! Uspokój się! Susan jest jeszcze ciężej niż nam. Jednego dnia straciła oboje rodziców i narzeczonego- usłyszałaś tym razem głos twojego niedoszłego teścia
- Nie broń jej i jej ojca. Gdyby nie ona, Rafael nigdy nie pojechałby na ten konkurs tańca i nadal by żył- uniosła się pani Blanca. Wściekła kobieta odeszła od was.
- Przepraszam cię z nią. Nadal nie może poradzić sobie ze śmiercią syna- odparł pan Alberto
- Doskonale ją rozumiem, ja także nie potrafię się z tym pogodzić- odparłaś. Poczułaś jak po twoim policzku zaczynają spływać łzy.
- Bardzo mi przykro, Susan. Może pójdziemy gdzieś na kawę i na spokojnie porozmawiamy?- zaproponował pan Martinez
- Z chęcią. To może o 16? Mam jeszcze coś do załatwienia- odparłaś. Bardzo lubisz ojca Rafa. Od zawsze traktował cię jak kogoś bliskiego.
- Dobrze. Zadzwoń do mnie to przyjadę po ciebie. Do zobaczenia- odparł. Przytulił cie na pożegnanie. Ty ponownie usiadłaś na ławce. W ciszy myślałaś nad swoim życiem. I nad tym czy dobrze robisz dając Ivanowi nadzieję???

- Nie sądziłem, że cię tu spotkam- poczułaś jak ktoś siada obok ciebie. spojrzałaś na tą osobę. Był to ksiądz Ortiz, z którym chciałaś porozmawiać
- Przyleciałam zamknąć pewien rozdział swojego życia. Wiem, że może trochę za wcześnie, ale nie mogę cały czas żyć przeszłością
- Nie możesz. Jesteś na to za młoda
- Tylko się boję
- Czego?
- Wszystkiego. Tego czy nie zranię ostatnich bliskich mi osób jakie mi zostały- wyznałaś 
- Mówisz o przyjaciołach i wujku z Polski czy o kimś innym?- zapytał
- O Ivanie- opowiedziałaś księdzu o krótkiej znajomości z Włochem.
- Jeśli go kochasz to nie możesz uciekać przed tym uczuciem.- te zdanie ostatnio słyszałaś dość często
- Wiem, ale po prostu. Tak po ludzku się boję. Nawet nie wiem czego
- Może nie chodzi o skrzywdzenie go, a o innych ludzi których znasz i którzy znają ciebie? Może po prostu boisz się co powiedzą o tobie inni?
- Proszę księdza, nie wiem. Naprawdę nie wiem. Może faktycznie gdzieś z tyłu głowy siedzi mi myśl o tym co ludzie powiedzą.  W sumie mieli by trochę racji. Cztery miesiące temu pochowałam narzeczonego, a teraz co? zaczynam się już z kim spotykać?
- Ludzie zawsze będą coś gadać. Nie możesz żyć tak aby się innym podobało. To twoje życie i musisz żyć tak aby tobie było dobrze. Pamiętaj, że żałobę nosi się w sercu, a nie na zewnątrz. nie musisz wszystkim pokazywać, że jesteś w trakcie żałoby.  Jestem pewien, że Raf chciałby twojego szczęścia
- Na pewno ma ksiądz rację
- Z twojego głosu, tonu jak o powiadasz o tym chłopaku można wyczuć, że go kochasz
- Wczoraj dziadek powiedział mi to samo- uśmiechnęłaś się pod nosem
- Więc coś z tym zrób. W życiu trzeba dążyć do swojego szczęścia,a nie do szczęścia innych
- Dziękuję za rozmowę. Teraz już wiem co muszę zrobić- odparłaś z lepszym humorem. Pożegnałaś się z księdzem Ortiz i poszłaś zrobić zakupy o które prosiła cię babcia.

***Ivan***

Przez cały trening zastanawiałeś się co u Sus. Nie widziałeś jej wprawdzie od wczorajszego wieczoru, ale ten czas wystarczył, abyś się za nią stęsknił. Mimo, że cały czas myślałeś o blondynce na treningu szło ci dobrze. Cieszyłeś się, że twoją sportowa forma wzrasta z każdym dniem. Po 3 godzinnym treningu na boisku mogliście pójść do szatni. OD razu podszedłeś do swojej torby i odszukałeś telefon. Miałeś 3 nieodebrane połączenia i jedną wiadomość. Wszystkie połączenia jak i wiadomość były od Susan. Na twojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. 
- Ivan, a ty co się tak szczerzysz do tego telefonu?- zapytał cię Travica
- Pewnie jakaś laska napisała do niego, że wpada do niego wieczorem- zaśmiał się  Marko
- Nie jakaś tam laska do mnie napisała, tylko Susan- gdy odpowiedziałeś zobaczyłeś wiadomość od dziewczyny. Kilka razy musiałeś przeczytać tekst. Nie mogłeś uwierzyć w to co do ciebie napisała. Tylko trzy słowa, a sprawiły, że poczułeś się bardzo szczęśliwy.
"Kocham cię, Ivan"
Nie zdążyłeś przyswoić sobie tej wiadomości,  ktoś zabrał ci telefon. Był to Jiří.
- Oddawaj mój telefon!!!- krzyknąłeś
- Chłopaki, mam newsa!!!- krzyknął przyjmujący- Ivan i nasza młoda pani fotograf są razem-  krzyknął na całą szatnię
- I ty się nie chwalisz?- zapytali cię oburzeni siatkarze
- Bo jeszcze nie jesteśmy razem- odparłeś zabierając swój telefon
- Dobra, chłopaki. Ruszać dupy, bo Ivan musi nam co nieco powiedzieć. Za 15 minut idziemy na obiad i tam wszystko nam opowiesz- zarządził Simone Parodi. Nie miałeś nic do powiedzenia. Musiałeś to zrobić. modliłeś się cały czas aby Sus nie była zła na ciebie

***Susan***

Pod wpływem rozmowy z księdzem Ortiz zadzwoniłaś do Ivana. Nie odbierał. Domyśliłaś się, że jest na treningu, więc napisałaś do niego krótką wiadomość. Byłaś z siebie dumna. Teraz z czystym już sercem możesz powiedzieć, ze go kochasz.  Z uśmiechem na ustach robiłaś zakupy.  Oczywiście po powrocie do dziadków musiałaś babci powiedzieć czemu jesteś taka uśmiechnięta.
Kobieta ucieszyła się na wiadomość o twoim nowym ukochanym. Od razu powiedziała, że musisz z nim przyjechać bo ona bardzo chce go poznać. Twoja babcia nie kryła tez radości na myśl o tym, że nie załamałaś się kompletnie po śmierci bliskich. 
Tak jak za dawnych lat gdy odwiedzałaś dziadków pomogłaś ukochanej babuni ugotować  obiad. Wspólnie zrobiłyście też ulubione ciasto dziadka. A mianowicie ciasto migdałowo- pomarańczowe. Z resztą ty i babcia także je uwielbiacie.
W trakcie wspólnego gotowania z babcia poczułaś się jak w czasie dzieciństwa. Gdy mieszkałaś w raz z rodzicami w Alicante często bywałaś u dziadków.  Gorzej było gdy wraz z rodzicami się przeprowadzałaś do różnych miast Europejskich. Wtedy rzadziej widywałaś swoich ukochanych dziadków.  Przez 8 lat w trakcie których czterokrotnie się przeprowadzałaś widziałaś dziadków zaledwie 8 razy. Raz w roku. W czasie świąt. to był dla ciebie bardzo ciężki czas. Głównie dlatego, że byłaś i nadal jesteś bardzo zżyta z dziadkami. Z drugiej strony te 8 lat tułaczki po Europie pozwoliło ci nauczyć się perfekcyjnie 4 języków. Co jest bardzo dużym plusem. A w dzisiejszych czasach znajomość języków obcych to podstawa. Teraz możesz bez przeszkód podróżować. Rodzice zawsze byli z ciebie dumni. Sami nie mieli takiej łatwości przyswajania języków jak ty. 

Po wspólnym obiedzie z dziadkami poinformowałaś ich o spotkaniu z panem Martinez. Parę minut po 16 pod dom twoich dziadków podjechał Alberto. Zabrał cię do twojej ulubionej kawiarni. Doskonale cie znał dzięki Rafowi. twój nie żyjący ukochany miał świetny kontakt z rodzicami, zwłaszcza z ojcem. Nie miał przed nim żadnych tajemnic. Zawsze mu o wszystkim mówił. Nawet rozmawiał z ojcem o tym co lubisz. Wiesz to wszystko ponieważ Rafael ci kiedyś powiedział.

- Opowiedz mi o tym co się z tobą działo po śmierci Rafa i rodziców- poprosił mężczyzna
- Najpierw załatwiłam wszystkie sprawy związane z testamentem rodziców. A potem było trochę gorzej.Wyjechałam do Polski. Liczyłam, że w towarzystwie przyjaciół jakich tam mam sobie z tym wszystkim poradzę. Ale tak nie było. Chciałam popełnić samobójstwo. Uratowała mnie moja przyjaciółka Ola. W ostatniej chwili to zrobiła- czułaś, że szklą ci się oczy od łez.
- Strasznie musiałaś to przeżyć. Musiałaś mocno ich wszystkich kochać- tylko tyle był wstanie powiedzieć pan Alberto. To co powiedziałaś bardzo nim wstrząsnęło.
- Najbardziej na świecie ich kochałam- potwierdziłaś jego słowa- Po tym wujek wysłał mnie na terapię. Pomogła mi trochę. ale w dużej mierze to dzięki moim przyjaciołom, wujkowi
Miguelowi podniosłam się po tym wszystkim. Po miesiącu w Bełchatowie wyjechałam do Włoszech- na chwilę przerwałaś, gdy zauważyłaś, że twój słuchacz chce coś powiedzieć
- Czemu zdecydowałaś się na Włochy?- zapytał
- Nie miałam tam wspomnień związanych z Rafem. W prawdzie mieszkałam tam 3 lata z rodzicami i mam kilka wspomnień, ale w innym mieście niż teraz mieszkam.- wyznałaś zgodnie z prawdą
- Mogę ci jakoś pomóc?- zapytał
- Zawsze mi pan pomagał gdy tego potrzebowałam. Jetem za to bardzo wdzięczna- uśmiechnęłaś się w stronę mężczyzny
- A co robisz będąc tam?- zadał kolejne pytanie
- Studiuje na ostatnim roku fotografii, tańczę i pracuję
- Bardzo się cieszę, że sobie radzisz. A na czym polega twoja praca?
- Jestem fotografem w klubie siatkarskim z Macarety. Można powiedzieć, że jest to taki staż- upiłaś łyk zimnej kawy.
- Zawsze chciałaś to robić. Dzięki Rafowi polubiłaś siatkówkę- uśmiechnął się Martinez
- Zgadza się. I teraz jestem mu za to wdzięczna
-Poznałaś tam kogoś fajnego?- zapytał troskliwie Alberto
- Tak, Włosi są bardzo przyjaznym narodem. Wiem, że mogę liczyć na wszystkich chłopaków z klubu w którym pracuje oraz mojego nowego partnera tanecznego.- odparłaś z uśmiechem
- To dobrze, że masz tam ludzi na których możesz liczyć. Ale ja w sumie pytałem o to czy spotkałaś kogoś kto łata ci pustkę w sercu- rzekł
- Skoro pan pyta, to muszę się panu do czegoś przyznać.  Wiem, ze to nie fer wobec Rafa, ale ja na to nic nie poradzę. Zakochałam się w pewnym Włochu. Zdaję sobie sprawę, że trochę za wcześnie, w końcu niedawno zmarł mój narzeczony- gadałaś jak najęta
-Nie masz racji. Raf nie żyje,  a ty jesteś młoda i masz prawo ułożyć sobie z kimś życie. Miałem z tym jeszcze trochę poczekać, ale w tej sytuacji muszę go dać ci już dziś- mężczyzna podał ci kopertę. Niepewnie wzięłaś ją do ręki
- Co to jest?- zapytałaś
- List od Rafaela dla ciebie. Prosił, abym przekazał ci po jego ewentualnej śmierci. Miałem ci dać go ja lub jego pełnomocnik gdyby mnie tez zabrakło
- Raf był chory?
- Nie, po prostu chciał ci coś przekazać. 
- Dziękuję. Przeczytam go później
- Opowiedz mi coś o tym swoim Włochu- poprosił Senior Martinez
- Jeszcze nie moim- zaśmiałaś się. Po chwili jednak opowiedziałaś swojemu niedoszłemu teściowi o Ivanie.

Około 18 rozstałaś się z panem Martinez. Bardzo miło się wam rozmawiało. Do domu dziadków zdecydowałaś się wrócić piechota. W prawdzie Alberto, chciał cię odwieźć, ale ty chciałaś w spokoju przeczytać list od ukochanego. W tym celu poszłaś do pobliskiego parku. Drżącymi rękoma otwierałaś kopertę. Byłaś ciekawa co chciał ci pośmiertnie przekazać Raf. z drugiej strony obawiałaś się tego. Z koperty wyjęłaś kartkę papieru i jakieś zdjęcie. Na fotografii byłaś ty. Uśmiechnięta od ucha do ucha. Doskonale pamiętasz dzień, w którym zostało zrobione to zdjęcie. To było dzień po twoich osiemnastych urodzinach. Byłaś z Rafem na spacerze i dalej nie wierzyłaś w to, że ci się oświadczył. Po twoim policzku mimowolnie spłynęła łza. Otarłaś ja i zaczęłaś czytać:

" Droga Sus,

Jeśli to czytasz, to widocznie nie ma mnie już przy mnie jakiś czas.  Ciężko mi to pisać. Ale chciałbym ci przekazać kilka słów. 
Dobrze wiesz, że bardzo cię kocham. Wiesz też, że zależy mi na twoim szczęściu. I właśnie dlatego piszę ten list. Nie chciałbym, abyś długo się smuciła po mojej śmierci. Wolę, żeby na twojej buzi widniał uśmiech niż grymas smutku.
Dlatego proszę cię o jedno. Jeśli spotkasz jakiegoś mężczyznę, który będzie o ciebie dbał, kochał cię. Daj mu szansę. Daj szansę wam na szczęście. Nieważne ile minie od mojej śmierci.  wiedz, że ja będę radował się tam na górze. Widocznie Bóg tak chciał. Chciał abym był przy nim, a przy twoim boku znalazł się ktosś inny.
 Będę szczęśliwy z twojego szczęścia.
Pamiętaj, że zawsze będę cię kochał. Twoje szczęście jest moim szczęściem.   
        

                                                                                     Bardzo cie kocham. 
                                                                    Twój Raf" 

Czytając te słowa miałaś w oczach łzy. Ten list upewnił cię w przekonaniu, że musisz dać szansę sobie i Ivanowi na stworzenie związku.
- Ja też bardzo cię kocham Raf. Mimo, że cię już nie ma zawsze będziesz dla mnie ważny. Ale teraz muszę dać szansę uczuciu do innego mężczyzny- pomyślałaś i schowałaś list do torebki. Z lekkim uśmiechem na ustach poszłaś do domu dziadków. Całą drogę zastanawiałaś się co teraz robi Ivan. Postanowiłaś do niego zadzwonić. Jednak nie odebrał. Widocznie nie mógł rozmawiać. 


---------------------------------------------

Cześć i czołem. a oto i 6 rozdział oddaje do waszej oceny. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Pochwalcie się swoimi wrażeniami w komach.

Przy okazji pragnę zaprosić was na prolog i bohaterów (jeśli jeszcze nie mieliście okazji ich poznać) mojego nowego opowiadania. 

Bo w życiu są takie chwile, o których chcemy zapomnieć, ale nie zawsze się to udaje.

http://waznezeobokjestktosbliski.blogspot.com/

12 komentarzy:

  1. Napiszę krótko.
    Piękne!
    Czekam na następny.
    Buziaczki. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, następny rozdział już się pisze. Mam nadzieję, że zaskoczę cie nim pozytywnie, bo nie ukrywam, że będzie trochę inaczej napisany niż wszystkie poprzednie. Powinien pojawić się w ciągu 2 tygodni
      Buziaki :***

      Usuń
  2. Wspaniałe... Cieszę się, że Sus w końcu "powiedziała" Ivanowi co czuje. Zachowanie siatkarzy jak zawsze genialne xd List od Rafa... Musiał coś przeczuwać, jestem tego pewna, co nie zmienia faktu, że się popłakałam jak czytałam ten liścik. Czekam co dalej, buziaki i weny ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Raf prostu chciał przekazać ukochanej co myślał. A czy on przeczuwał? Nie jestem pewna. On chciał tylko szczęścia Sus. I musiał ją uświadomić o tym...nawet...po śmierci...
      Następny za 2 tygodnie :)
      Buziaki :**

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest godzina 00:28 a ja czytam twój rozdz... Coś o rozdziale dodam puźniej.. Bo teraz chce mi się strasznie spać..
    Buźka ;*

    P.S. kom o rozdz dodam pod wieczór ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny rozdz!!
      Ksiądz i dziadek Susan dobrze powiedzieli. Kurde dla Ivana to chyba najlepsza wiadomość jaką mugł dostać. Tata Rafa.. Fajny z niego człowiek.. Czego o matce powiedzieć niemige ale po części ją rozumiem...
      "Nie zdążyłeś przyswoić sobie tej wiadomości, ktoś zabrał ci telefon. Był to Jiří.
      - Oddawaj mój telefon!!!- krzyknąłeś
      - Chłopaki, mam newsa!!!- krzyknął przyjmujący- Ivan i nasza młoda pani fotograf są razem- krzyknął na całą szatnie."
      No to teraz Ivan i Sus stali się sensacją w drużynie^^
      Mam nadzieję że będą ze sobą szczęśliwi..
      Do następnego. Buźka ;* Kocham!!! <3

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Dziękuję, za miłe słowa. Oj, od razu, że są sensacją. Po prostu koledzy Ivana cieszą się z jego szczęścia :)
      Następny już się pisze i powinien pojawić się w ciągu 2 tyg.
      Buziaki :***

      Usuń
  5. Codziennie zaglądam myśląc, że jest może nowy...

    OdpowiedzUsuń
  6. Codziennie zaglądam myśląc, że jest może nowy...

    OdpowiedzUsuń